Dodaj komentarz

Trzy komitety – konstruktywna agenda

Zdjęcie z demonstracji przeciwników podpisania międzynarodowej umowy ACTA.

Demonstracja przeciwników podpisania międzynarodowej umowy ACTA (fot. Piotr VaGla Waglowski).

Zamieszczamy gościnnie tekst Piotra VaGli Waglowskiego prezentujący konstruktywną agendę wyjścia z kryzysu zaufania do państwa, które w obecnej formie charakteryzuje się bezwładem i oderwaniem od rzeczywistych potrzeb obywateli. Tekst dostępny jest również na stronie autora.

Znane są słowa Jacka Kuronia, który rzucił kiedyś hasło: „nie palcie komitetów, ale zakładajcie własne”. To, co – moim zdaniem – się dzieje obecnie, to to, że proces stanowienia prawa odrywa się od woli obywateli (sygnalizowałem tą obserwację na przykładzie ACTA w listopadzie 2009 roku). Wiele osób nie wie, co ma myśleć o zamieszaniu związanym z ACTA. Ja postuluję, by myśleli samodzielnie. A gdyby ktoś chciał znać moje zdanie, to uważam, że istotą tego wszystkiego nie jest prawo autorskie, „piractwo”, czy ściganie złodziei, a dojrzewający spór o kierunek rozwoju cywilizacyjnego. Żeby mieli o czym rozmawiać i by nie przyszedł im do głowy pomysł spalenia z nudów jakiegoś kiosku ruchu – dzielę się pomysłem na trzy elementy pozytywnej agendy, które mogą – jeśli będą chcieli – wykorzystać ludzie deklarujący w tych dniach wymarsz na miasto pod hasłami „Nie dla ACTA”.

Najpierw wstęp.

W mediach można dziś obserwować spory o to, czy były konsultacje publiczne w sprawie ACTA czy nie było, czy politycy wiedzieli, na co się decydują, czy nie wiedzieli, czy podpisywać przed analizowaniem tego co się podpisuje, czy zrobić odwrotnie. Wcale ludzi nie uspokajają komunikaty, że w związku z atakami na strony rządowe można myśleć o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego.

Uchwalone i podpisane we wrześniu zeszłego roku przepisy, które pozwalają na wprowadzenie stanu wojennego ze względu na zagrożenie „cyberprzestrzeni”, uważam za dalece niedoskonałe i niebezpieczne. Komentowałem to zresztą w tym serwisie przy okazji podpisania przez Pana Prezydenta ustawy „o zmianie ustawy o stanie wojennym oraz o kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych i zasadach jego podległości konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej oraz niektórych innych ustaw”. W tym duchu komentowałem również wczoraj dla RMF24, a efekt wczorajszej rozmowy spisano w tekście „ACTA niebezpieczne dla konstytucyjnych praw i wolności”. Uważam, że definicja, która została wprowadzona do tej ustawy, stanowi naruszenie zasad poprawnej legislacji, a samą ustawą powinien zająć się Rzecznik Praw Obywatelskich i podjąć kroki zmierzające do podważenia konstytucyjności tych przepisów przed Trybunałem Konstytucyjnym. Przepisów, które stanowią „spust” dla czasowego ograniczenia niektórych konstytucyjnych wolności i praw, bo tym właśnie jest stan wojenny.

Na temat procesu podejmowania decyzji w sprawie ACTA uważam (i tak się wypowiedziałem dziś rano w Sygnałach dnia na antenie Polskiego Radia), że doszło do pogwałcenia demokratycznych zasad gry.

Ale zostawmy to wszystko na chwilę na boku. Wspomniałem o propozycji pozytywnej agendy w toczącym się najwyraźniej sporze społecznym. Mam na razie trzy elementy takiej agendy, które nazwałem – w nawiązaniu do hasła jacka Kuronia – „komitetami”.

Pierwszy „komitet”, to sygnalizowany już w tym serwisie koncept zebrania 100 tys (analogowych) podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, która wprowadzałaby elektroniczną możliwość zbierania różnych form elektronicznych podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw (por. Społeczna, elektroniczna partycypacja w Polsce – ucieczka do przodu). Jestem przeciwnikiem wyborów „przez internet” (ułatwienia dla obywateli, by łatwiej mogli zagłosować na pośredników, co wobec przymiotników wyborczych jest – jak uważam – nie możliwe do zrealizowani, jeśli wybory mają być jednocześnie tajne, głosami miałoby się nie dać handlować, a techniczne wdrożenie miałoby być transparentne i pozwalające przeciętnemu wyborcy, nie znającemu się na skomplikowanych modelach matematycznych, na zrozumienie jego działania). Jestem jednak zwolennikiem różnych, elektronicznych form zbierania poparcia pod obywatelskimi projektami ustaw, co następuje z ujawnieniem tożsamości wspierającego dane rozwiązanie obywatela i pozwala wykorzystać różne, istniejące już i projektowane narzędzia (podpis elektroniczny, podpis osobisty w dowodzie osobistym, e-PUAP, jeśli będzie nadawał się do użytku, etc.). Ten temat jest opisany. Rzecznik Praw Obywatelskich wystosował do premiera wystąpienie generalne zbieżne z moimi postulatami. Jeśli zaniepokojeni przyjmowaniem ACTA ponad swoimi głowami ludzie zechcą się z tą koncepcją zapoznać i przyjąć jako własną – wprowadzenie przepisów ułatwiających elektroniczną partycypację obywatelską w procesie stanowienia prawa mogłoby się udać. Przy tym tylko trzeba pamiętać, że dziś skutecznie złożona legislacyjna inicjatyw obywatelska może utknąć w Parlamencie i nie być przez polityków procedowana. Tu trzeba poszukać jakichś rozwiązań, by takim sytuacjom zaradzić.

Drugi „komitet” wyglądałby tak: można postulować i wspierać takie rozwiązania legislacyjne, które pozwolą legalnie (zgodnie z prawem) organizować crowdfunding np. na stronach internetowych i zagwarantują, że osoby próbujące finansować w ten sposób swoją działalność nie będą „ścigane” przez MSW (czy już MAiC przejął te zadania?) za organizowanie nielegalnej „zbiórki publicznej”. Rozwiązanie nie powinno też zakładać, że do tego typu działalności wymagana jest jakaś uznaniowa zgoda organów administracji publicznej, w szczególności oceniających czy cel, dla którego pieniądze się gromadzi jest słuszny, czy też może za mało słuszny.

Niektóre problemy z tym związane już opisywałem w moim serwisie (por. komentarz To nie są żarty i linki z niego prowadzące do dalszych dyskusji). Temat jest aktualny i ostatnio problemu dotknął tekst Kac po WOŚP, czyli jak państwo reglamentuje dobroczynność). Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że poza głównym nurtem publicznej dyskusji są serwisy internetowe, które zbierały w ten sposób pieniądze, ale ministerstwo zakwestionowało ich działalność.

Istnieje inicjatywa, która próbuje wspierać ten koncept, ale wskazuje – jako beneficjentów – organizacje pozarządowe. Można o tym przeczytać w tekście Aby zbiórka publiczna była łatwiejsza. Ja zaś postuluję, byśmy poszli dalej, byśmy nie ograniczali się jedynie do finansowania działania NGO-sów.

No i teraz wracamy do sporu o egzekwowanie praw własności intelektualnej w „społeczeństwie informacyjnym”, jako elementu sporu cywilizacyjnego.

Proponując drugi komitet chodzi mi o to, by system prawny dopuścił inne modele finansowania działalności, nawet jeśli nie działamy jako organizacja pozarządowa. Czy można sobie wyobrazić działanie przedsiębiorcy w modelu biznesowym opartym na crowdfunding, albo w modelu mieszanym, w którym część finansowana jest za pomocą ustalonej ceny (co istotne z perspektywy prawa ochrony konsumentów), a część w modelu „kto ile da, jeśli to fajne”?

Oczywiście nie wyobrażam sobie, że przedsiębiorca zbierający pieniądze również w modelu crowdfunding, nie odprowadzałby od nich podatków.

Proszę zastanowić się nad powyższymi propozycjami. W toczącej się dyskusji potrzeba konstruktywnych propozycji rozwiązania konfliktów. Nie przypuszczam, by dało się tu liczyć jakoś szczególnie na polityków. Rozwiązania te wszak w istocie pozwalają obywatelom na podejmowanie własnych inicjatyw i – w pewnym stopniu – uniezależniają ich od pośredników, którzy mogą nie być z tego powodu zadowoleni (czy się mylę?).

Trzeci „komitet” związany jest z ponownym wykorzystaniem informacji z sektora publicznego (por. re-use), a zamiast go tu opisywać po prostu podlinkuję do tekstu Przejmujemy państwo.

Jeśli przyjmie się, że powyższe komitety prowadzą do rozwiązania pewnych problemów obserwowanych w związku z rozwojem globalnego społeczeństwa informacyjnego, to prowadzić to może również do konstatacji, że zaproponowane w pierwszym punkcie preambuły ACTA stwierdzenie („skuteczne dochodzenie i egzekwowanie praw własności intelektualnej ma decydujące znaczenie dla trwałego wzrostu gospodarczego we wszystkich gałęziach przemysłu oraz na całym świecie”) nie jest prawdziwe.

Piotr VaGla Waglowski

Dodaj komentarz